wtorek, 5 lutego 2013

Encanto - keratynowe prostowanie włosów

Jak obiecałam ;)

Dlaczego zdecydowałam się na zabieg?
Trafiłam na post na blogu Weegirl. Klik! Od którego notabene zaczęło się moje włosomaniactwo. Później zaczęłam podczytywać wizażowy wątek i myśleć. Na zabieg u fryzjera nie było mnie stać, a bałam się, że sama nie dam sobie rady. Rok czasu trwały moje namysły... perspektywa pięknych gładkich, zregenerowanych i prostych włosów kusiła...

Dlaczego Encanto?
Z szeregu innych metod wybrałam Encanto, ponieważ preparaty są łatwo dostępne np. allegro, dość tanie w postaci choćby odlewek, włosy można umyć już po 3 godzinach i nie ma cyrku z zakazem upinania, zakładania za ucho itd. jak ma to miejsce chociażby przy Global Keratin.



Za 64 zł z wysyłką kupiłam odlewki po 50 ml, na moje włosy poszły całe, ale nakładałam 5-7 cm od nasady, tylko przy przedziałku i czole bliżej, bo bałam się różnicy w wyglądzie (strukturze włosów).

Na zabieg przeznaczyłam sobie 6 godzin. Czyli wstałam o 7:30 i poszłam umyć włosy (na których był olej) szamponem z zestawu. Zapach ok, niestety prawie się nie pieni. Nakładałam go 3 razy i włosy wcale nie były 'skrzypiące' jak np. po ziołowych szamponach. Włączyłam lapka i instrukcję stworzoną przez wizażanki, którą serdecznie polecam.

Przystąpiłam do nakładania preparatu prostującego, który przelałam do ceramicznej miseczki i aplikowałam pędzelkiem do farbowania włosów. Ma dość rzadką konsystencję ale dobrze się nakłada i jest wydajny. Na koniec rozczesałam włosy moim TT, by mieć pewność że wszystko rozprowadziłam jak należy. Opary formaldehydu nie były szczególnie uciążliwe. Maseczka i uchylone okno wystarczyły. Suszenie było gorsze. Zajęło mi aż 25 minut, opary były dużo bardziej uciążliwe, gdyby nie to że siedziałam w masce między włączonym wiatrakiem, a otwartym oknem nie dałabym rady. Warto zostawić odrobinę preparatu i w trakcie czekania przed suszeniem dołożyć na końcówki by uniknąć ich spalenia przy prostowaniu. Szczególnie przy włosach zniszczonych, moje końce wchłonęły produkt.

Maska :D

Moje włosy już po wysuszeniu były zupełnie proste, nabrały za to chorej objętości i sterczały jak mietła :D Mimo strachu i wątpliwości nastawiłam prostownicę na 230 stopni i zaczęłam prostować. Z włosów parował śmierdzący i drażniący gaz. Do tego pasma parzyły mnie w dłonie, ramiona i plecy. 


Po tym etapie włosy jak widać były super proste, ale końcówki wyglądały na popalone (na zdjęciu raczej tego nie widać), na całej długości były sztywne i sprawiały wrażenie czymś pokrytych... Przyznam, że zaczęłam się wtedy zastanawiać gdzie ten Blask Brazylii? Ponownie umyłam je tym ich szamponem, osuszyłam i zaczęłam nakładać odżywkę, która jest gęstsza niż preparat prostujący, bardziej żelowa i jeszcze bardziej wydajna. Końcówki aż ociekały odżywką ;) Przez czas oczekiwania nurtowało mnie pytanie jak spłukać 50% odżywki... ja po prostu polałam włosy odrobiną wody i wycisnęłam, spłukałam jej jakieś 25%, ponieważ bałam się że spłuczę za dużo i spalę włosy, a tak to ryzykowałam tylko przylizem. Tutaj suszenie było dużo mniej uciążliwe, ale odżywka na pewno zawiera formaldehyd. Drapało mnie w gardle, więc znów włączyłam wiatrak. Idąc za radą otrzymaną na wizażu tym razem przy prostowaniu pomagałam sobie grzebieniem i było mi dużo łatwiej. 


Pojawił się przyliz i kolor zszedł o jakieś 2 tony, ale liczyłam się z tym. Włosy stały się miękkie i gładkie, ale strasznie się elektryzowały, baby hair sterczały jakby mnie piorun trzasnął.

Po umyciu włosy wyglądają zdecydowanie lepiej. Są trochę ulizane, ale mega błyszczące i proste, bardziej niż po prostownicy. Jestem zachwycona, efekt przerósł moje oczekiwania. Rozdwojone końcówki zostały ukryte, a włosy bez żadnych odżywek wyglądają lepiej niż po maskach :D Jeśli w najbliższym czasie stan włosów nie ulegnie diametralnej zmianie zaopatrzę się w całe butelki. 

Spodziewałam się że wykonanie będzie trudniejsze i bardziej uciążliwe, ale dla mnie jako osoby która od lat sama farbuje włosy nie sprawiło żadnych kłopotów (prócz pierwszego prostowania). Spokojnie wykonałam go sama w przeciągu ciut więcej niż 5 godzin.

Wiem, że zabieg budzi kontrowersje ze względu na zawartość formaldehydu (około 1,5 %), ale moim zdaniem efekt jest warty grzechu. Nie mogę polecić czegoś co może być szkodliwe dla naszego organizmu, ale jeśli wasz włosowy ideał jest podobny jak mój to... same wiecie ;)

17 komentarzy:

  1. No tak, formaldehyd okropny. Dobrze, że nie dostałaś poważniejszego podrażnienia czy reakcji alergicznej. Sama bym się nie odważyła zrobić zabiegu, pewnie bym z tyłu nie wyprostowała dobrze włosów. Ładnie u Ciebie wyszło. A jak tam kondycja włosów? Bo prezentują się świetnie :) Mam nadzieję, że efekt będzie się długo utrzymywał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kondycja jest genialna. Rozdwojone końcówki zniknęły. Aż ciężko mi uwierzyć, że to moje włosy. Ja dzieliłam włosy na partie by dokładnie rozprowadzić specyfiki i wyprostować każde pasmo. Na zabieg w salonie mnie nie stać, a nie miałam sumienia nikogo narażać na te opary, więc musiałam zrobić sama. Przy tak imponującej długości jak Twoja też bym się nie podjęła sama robić ;)

      Usuń
    2. To super, bo niektóre dziewczyny się skarżyły na to, że ich stan włosów znacznie się pogorszył :( Ale to i tak raczej nic w porównaniu z trwałą prostującą, chociaż niektórzy są z niej zadowoleni...

      Usuń
    3. Myślę, że to kwestia zbyt małej ilości preparatu na końcówkach, u mnie po 5 minutach były suche, ale dołożyłam go trochę i stan włosów jest dużo lepszy :)

      Usuń
  2. ładnie Ci wyszło :) podoba mi się efekt po encanto, ja jednak nigdy się nad tym nawet nie zastanawiałam, bo nie wyglądam najlepiej w prostych włosach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nawet nie próbuj się zastanawiać, takie piękne loki niszczyć toż to świętokractwo :D

      Usuń
  3. Podoba mi się efekt po encanto :)
    Tylko boję się zamawiac odlewki z allegro - mam wrażenie , że są rozrabiane albo przeterminowane :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje na szczęście są ok, bałam się że trafie na rozcieńczone wodą co poskutkowałoby spaleniem włosów... Kochana ty masz śliczne, zdrowe, zadbane loki, Encanto nie dla Ciebie, nie pozwalam ;)

      Usuń
  4. wow, super i jak tanio! taki zabieg w salonie fryzjerskim kosztuje 300-700zł..
    będę musiała spróbować!
    DODAJE DO OBSERWOWANYCH

    zapraszam na moją aktualizację włosową - diametralna zmiana po dwóch miesiącach! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. wyszło ekstra, ahhh co za gładkość ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na Allegro preparat prostujący jest rozcieńczany i podrobiony! Keratyna nie powinna mieć koloru różowego!!
    Oszuści tylko sobie zarabiają na ludziach a efekt utrzymuje się tylko 3 tyg.!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wlasnie powinna, poczytaj a potem sie wypowiedz ok?

      Usuń
  7. Nie zgodze sie z ta opinia. Keratyna ma kolor blado rozowy. O wlosy po zabiegu nalezy dbac - myc szamponami bezsiarkowymi i wolnymi od soli. U mnie efekt trwa znacznie dluzej.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    ja po wielu latach codziennej walki z prostownicą, nienawiści do moich włosów, które puszyły i się i skręcały przy najmniejszej nawet wilgotności powietrza, zdecydowałam się na Encanto. Kupiłam na Allegro odlewki. Siostra zrobiła mi zabieg. Wszystko przebiegło bez komplikacji, uciążliwe było jedynie szczypanie w oczy i duszący zapach. Efekt jest zadowalający, a byłby lepszy gdybym miała lepszą prostownicę. Wg producenta Encanto absolutne minimum to prostownica o tem. 205 stopni, ja miałam taką, która ma temperaturę max. 210 stopni, ale to za mało. Po przejechaniu po jednym paśmie temperatura spadała poniżej 200 stopni i musiałyśmy czekać aż się nagrzeje znów. Zabieg na pewno zrobię następnym razem, ale kupię prostownicę, która nagrzewa się do 230 stopni. Jakby nie było - włosy mam gładkie, błyszczące, wyglądające na bardzo zdrowe. Nie są w 100% proste jak druty, ale w porównaniu do tego, co miałam na głowie różnica jest kolosalna :D. Polecam! Olga

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś marzyły mi się włosy proste jak druty, ale wiadomo, że czas redukuje marzenia ;) Teraz moim celem jest po prostu ujarzmić puszenie, nawet jeśli włosy będą mi się kręcić. Mój fryzjer namawia mnie na prostowanie nie tak mocną keratyną - czekolada z amazon keratin- więc włosy nie będą proste, tylko delikatnie przygładzone. Jeszcze się zastanawiam, porównuję efekty na blogach:) Zabieg ma się trzymać ok 3 miesiące, ale może warto :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam prostowanie tą keratyną i fajnie wyszło, bo włosy nie są proste tylko ładnie pofalowane. Próbuj śmiało! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za poświęcony czas i każdy komentarz.
Spam będzie usuwany.