Pewnie część pomyśli, że o tym żelu zostało powiedziane już wszystko. Jednak chciałabym dorzucić
w tej kwestii swoje '3 grosze'. Kupiłam go około 3 tygodnie temu w czasie trwania promocji
i blogowego szału na ten produkt ;)
Zacznijmy od składu, bo w tym przypadku jest on najważniejszy:
Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine (2 łagodne detergenty), Lactic Acid (kwas mlekowy), Glycierin (gliceryna - humektant), Sodium Chloride (sól), Sodium Benzoate (konserwant), Coco-Glucoside (łagodny detergent), Glyceryl Oleate (emulgator, humektant), Sorbitol (humektant), Urea (mocznik), Propylene Glycol (sub. rozpuszczająca, humektant), Allantoin (alantoina sub. łagodząca), C12-15 Alkyl Lactate (emolient), Parfum (zapach), Serine (antystatyk), Sodium Lactate (nawilżacz), Butylene Glycol (sub. rozpuszczająca, humektant), Chamomilla Recutita Flower Extract (ekstrakt z rumianku), Persea Gratissima Fruit Extract (ekstrakt z awokado), Ethoxydiglycol (sub. rozpuszczająca, humektant), Bisabolol (składnik rumianku), Potassium Sorbate (konserwant).
Jak widać całkiem sympatycznie. Jedynie nie podoba mi się glikol propylenowy tak wysoko, zamieniłabym go miejscem z butylenowym. No i ekstrakty... są po zapachu, więc ich stężenie jest minimalne - pozytywnie nie zadziałają, a uczulić i tak mogą - nie zapominajmy, że rumianek jest silnym alergenem). Kupiłam go z myślą o włosach, ale postanowiłam przetestować jako wszechstronne myjadło, ponieważ wciąż nie udało mi się znaleźć produktu do mycia ciała, który nie powodowałby u mnie ściągnięcia, swędzenia i 'rybiej łuski' - AZS + twarda woda w kranie :(
Szukałam czegoś bez SLES (przecież nie pracuję w kopalni!), w przyzwoitej cenie, łatwo dostępnego
i chociaż minimalnie wytwarzającego pianę. To był strzał w 10! A jak z wszechstronnością?
Twarz: użyłam kilka razy, ponieważ do demakijażu mam swoich faworytów, a do porannego mycia buzi używam albo micela albo denkuję żel z Vichy, jednak Facelle radzi sobie dobrze,
a ściągnięcie i wysuszenie jest zminimalizowane.
a ściągnięcie i wysuszenie jest zminimalizowane.
Ciało: tutaj ulubieńcem były żele z Alterry, ten jest dosyć podobny - balsam jest koniecznością
(u mnie to normalne, chyba że kąpie się w oliwce czy oleju), ale skóra nie płacze z przesuszenia.
Strefa intymna: czyli użycie zgodne z przeznaczeniem, nie podrażnia, ale wolę płyn Ziaja Intima - mimo SLES wydaje się być delikatniejszy (może to kwestia konsystencji).
Włosy: używam go na zmianę z odżywką myjącą. Muszę przyznać, że trochę plącze włosy, ale po nałożeniu odżywki/maski problem znika. Najlepiej stosować metodę OMO, szczególnie przy włosach suchych, dodatkowo przed nałożeniem rozcieńczam go w kubeczku. Po umyciu włosy są dłużej świeże, zaobserwowałam również zwiększoną objętość.
Spodziewałam się raczej kiepskiej wydajności, ale pozytywnie mnie zaskoczył. Przez 3 tygodnie częstego używania nie zużyłam nawet połowy. Jeśli chodzi o zapach, w moim odczuciu jest neutralny, nie przeszkadza mi w stosowaniu. Dużym plusem jest cena 5-7 zł za pojemność 300 ml
w zależności czy trafimy na promocję. Przyda się na wyjazdach, zamiast 4 kosmetyków bierzemy 1. Jedyny minus jaki dostrzegam to zmiana opakowania na obecne, czyli bez pompki! Podsumowując bardzo polecam ten produkt i raczej prędko się nie rozstaniemy ;) Jestem w trakcie testowania wielofunkcyjnego myjadła własnej roboty, ale ciężko będzie mu przebić żel Facelle, który wysoko podniósł poprzeczkę konkurentom.
PS.: Myślę, że świetnie sprawdziłby się też do mycia pędzli!
Bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz. Lepiej sobie przyswajam informacje, jak dalej będą takie podobne notki to możesz mieć lepszego bloga od blodhaircare czy anwen :) w każdym bądź razie będę wpadać ;P Daj foto włosów... ;>
OdpowiedzUsuńIzka
Dziękuję za uznanie :) Nie staram się nikogo małpować, a dziewczynom chyba nigdy nie dorównam. Moje włosy są na avatarze, oczywiście będę dodawać nowe zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszechstronność tego płynu :) Do mycia moich włosów sprawdza się fenomenalnie :)
OdpowiedzUsuń