poniedziałek, 11 lutego 2013

Bad Hair Day :(

W pielęgnacji najważniejszy jest umiar, prawda? Nie wiem jak Wy, ale mi czasem zdarza się o tym zapomnieć czego efekty niestety zazwyczaj nie są zbyt pozytywne... Zaczęło się niewinnie, miałam wczoraj pierwszy w tym roku wolny dzień, więc postanowiłam zrobić moim włosom dzień SPA.



1. Ukręciłam serum olejowe na bazie gluta lnianego, oleju sezamowego, maski z BingoSPA z dodatkiem odżywki z granatem z Alterry, olejku BDFM oraz 5 kroplami pantenolu i keratyny. Pozostawiłam je na około 3 godziny na włosach i spłukałam ciepłą wodą.

2. Dla poprawy koloru po Encanto nałożyłam szamponetkę. Włosy się ociepliły, a zielonkawe refleksy zniknęły.



3. Uznałam, że włosy są wysuszone dlatego zmiksowałam 2 łyżki maski BingoSpa z olejem BDFM oraz Ekstraktem wzmacniającym włosy i nałożyłam pod kompres na 1,5 godziny.

4. Zastosowałam kawowo-lniano-cytrynową płukankę, a na skalp wcierkę na bazie soku z cytryny z 3 kroplami pantenolu i ekstraktu wzmacniającego włosy. Zostawiłam włosy do wyschnięcia.

Niestety przed pójściem spać wciąż były mokre. Zrobiłam koka ślimaka i położyłam się.

Efekt? Siano, siano i jeszcze raz siano. Co mi zaszkodziło? Szczerze mówiąc nie jestem pewna. Moje włosy średnio lubią się z olejem sezamowym, maski z Bingo używałam dopiero 3 raz mimo, że kupiłam ją we wrześniu (klik)... Stan moich włosów nie wskazuje na przeproteinowanie - są miękkie i bardzo długo schły, ani nadmierne nawilżenie - są suche i wyglądają jak mietła. Czyli co? Glut lniany, moje włosy go nie lubią. Powoduje u mnie suche siano, którego nie jestem w stanie opanować. Włosy są obciążone nadmiarem kosmetyków, ale mają objętość dzięki wcierce cytrynowej. Kucyk z 8 cm po Encanto podskoczył do 10cm. Nałożenie tony oleju makadamia i jedwabiu doprowadziło włosy do stanu w którym mogłam wyjść z domu.

O ile wewnętrznie siemię lniane działa na mnie super, o tyle moje włosy zamienia w siano. Jako stylizator, maska, płukanka, dodatek. Nieważne. Moje włosy go nienawidzą! 

Wniosek? Umiar. Oraz trzeba pamiętać o tym, że nie ma kosmetyków i metod idealnych dla wszystkich i próbowanie na siłę 'bo u innych się sprawdza' nie przyniesie nic dobrego. Zresztą to samo było z żelatyną, mam nadzieję, że tym razem się nauczę ;) 


8 komentarzy:

  1. nienajlepiej wyszly na tej kuracji

    OdpowiedzUsuń
  2. rzeczywiście, poszalałaś z ilością i różnorodnością :D a jeśli siemię Ci nie służy, to rzeczywiście nie ma sensu się z nim męczyć. ja na razie stosowałam je tylko w formie płukanki, ale zamierzam też wypróbować inne zastosowania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak to czasem jest, jak się przedobrzy i już się nawet nie jest pewnym, co nam zaszkodziło :) Ja po Encanto na początku prawie nic nie nakładałam na włosy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie tak powinno się robić, ale straszna kombinatorka za mnie...

      Usuń
  4. Jeju ile składników namieszałaś... jeśli Twoje włoski nie polubiły się z siemieniem to lepiej ich nim nie męcz. Poza tym i tak są śliczne. Dodaję do obserwowanych:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje też siemienca nie lubą- no tylko jako płukankę zniosa. No i sprawdza się -co za duzo to nie zdrowo.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że tylko moje takie dziwne i nic nie lubią ;)

      Usuń
  6. Dla mnie najlepszym sposobem na piękne i zdrowe włosy jest mycie ich co 2 dzień. Codziennie mycie i suszenie włosów jest dla nich ogromną katorgą.http://www.joanna.pl/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za poświęcony czas i każdy komentarz.
Spam będzie usuwany.