piątek, 8 lutego 2013

Włosy po Encanto, akcje włosomaniaczek + malutkie zakupy

Witajcie :) Mam nadzieję, że piątkowy wieczór spędzicie lepiej niż ja - siedząc w pracy... Chciałam wam pokazać jak moje włosy wyglądają po pierwszym myciu po Encanto ale mój aparat popełnił samobójstwo ;) Nieplanowany wydatek przynajmniej ukrócił moje zakupy włosowe, na które wciąż mam szlaban, ponieważ za około 2 miesiące najpewniej będę się przeprowadzać i niestety muszę do tego czasu zdziesiątkować ilość moich kosmetyków, czyli projekt denko pełną parą.

O tym jak mam zamiar dbać o włosy po keratynie będzie osobny post. Kolor wychodzi dziwnie ponieważ jeszcze nie ogarnęłam nowego aparatu... Strasznie zjaśniał chyba w przyszłym tygodniu będę musiała poratować się szamponetką. Nie powinnam ich farbować przez 2 tygodnie po zabiegu ale końce są totalnie wypłowiałe. 


Włosy zostały wysuszone suszarką i rozczesane TT. Uczucie oblepienia znikło po pierwszym myciu, włosy są jedwabiste, miękkie i lśniące czego niestety nie udało mi się raczej uchwycić na zdjęciach. 


Straciły sporo objętości co akurat mnie cieszy. Nie puszą się, są zdyscyplinowane. Grubość kucyka zeszła z 12 cm do 8 cm, więc kitka w tym momencie wygląda jak mysi ogonek ;) nie jest to spowodowane wypadaniem ponieważ obydwa pomiary dzieliło 12 godzin.


Niestety muszę się wybrać do fryzjera ponieważ jeszcze gorzej widać moje nieudolne cięcie, nie chcę ich skracać ponieważ po Encanto końce są zdrowe i prawie nie ma tych rozdwojonych. Tylko czy znajdzie się fryzjer rozumiejący co znaczy 'wyrównać'?


Ze względu na chęć przeprowadzki i mus redukcji mojego dobytku osobistego do 20 kg o zakupach nie ma mowy. W trakcie promocji w Rossmannie skusiłam się na szampon z Alterry, wybrałam ten zwiększający objętość której po keratynie nie ma ;) Pięknie pachnie landrynkami, jeszcze go nie używałam - czeka na swoją kolej, ale raczej zbytnio nie różni się od innych z tej firmy. 

Wcierki ze względu na swoją kiepską wydajność na chwilę obecną stanowią najmniej liczną grupę w moich kosmetykach do pielęgnacji włosów. Te 2 z Farmony kusiły mnie od dawna, ręka sama kliknęła je na dozie :D


Jeśli chodzi o Seboravit kupiłam go ze względu na ekstrakt z czarnej rzodkwi, mimo, że producent rekomenduje jej wpływ na nadmierne przetłuszczanie włosów, które mnie nie dotyczy, a o przyspieszeniu porostu nie ma nawet słowa, postanowiłam  sprawdzić czy może jednak podgoni moje włosy. Śmierdzi okrutnie, nie polecam stosowania przed ranką ;) Saponics mimo, że ma bardzo dziwny kolor pachnie zdecydowanie lepiej, po prostu ziołowo. Będzie on musiał poczekać na swoją kolej, Seboravit już zaczęłam stosować w ramach Mani Wcierania u Anwen.

Wypadanie włosów udało mi się zredukować do minimum, stresu nie zwalczyłam, ale zmieniłam swoje podejście na bardziej 'luzackie', nie jestem już chodzącym kłębkiem nerwów, staram się rozwiązywać problemy, a nie w nich tkwić i się nakręcać. Jeśli wasze włosy nadal lecą zachęcam do wspólnej walki na blogu  Imprevisivel.

By zmotywować się do regularnego i bardziej kreatywnego stosowania płukanek przyłączyłam się do Miesiąca Płukanek. Na początku włosomaniactwa były one dla mnie oczywistym elementem pielęgancji, ostatnio ciężko było mi zmusić się nawet do octowej, mam nadzieję że wspólna akcja da mi motywację. Po jej zakończeniu obiecuję post o przetestowanych płukankach.

Trzymajcie się cieplutko i chrońcie włosy przed zimową aurą ;)

wtorek, 5 lutego 2013

Encanto - keratynowe prostowanie włosów

Jak obiecałam ;)

Dlaczego zdecydowałam się na zabieg?
Trafiłam na post na blogu Weegirl. Klik! Od którego notabene zaczęło się moje włosomaniactwo. Później zaczęłam podczytywać wizażowy wątek i myśleć. Na zabieg u fryzjera nie było mnie stać, a bałam się, że sama nie dam sobie rady. Rok czasu trwały moje namysły... perspektywa pięknych gładkich, zregenerowanych i prostych włosów kusiła...

Dlaczego Encanto?
Z szeregu innych metod wybrałam Encanto, ponieważ preparaty są łatwo dostępne np. allegro, dość tanie w postaci choćby odlewek, włosy można umyć już po 3 godzinach i nie ma cyrku z zakazem upinania, zakładania za ucho itd. jak ma to miejsce chociażby przy Global Keratin.



Za 64 zł z wysyłką kupiłam odlewki po 50 ml, na moje włosy poszły całe, ale nakładałam 5-7 cm od nasady, tylko przy przedziałku i czole bliżej, bo bałam się różnicy w wyglądzie (strukturze włosów).

Na zabieg przeznaczyłam sobie 6 godzin. Czyli wstałam o 7:30 i poszłam umyć włosy (na których był olej) szamponem z zestawu. Zapach ok, niestety prawie się nie pieni. Nakładałam go 3 razy i włosy wcale nie były 'skrzypiące' jak np. po ziołowych szamponach. Włączyłam lapka i instrukcję stworzoną przez wizażanki, którą serdecznie polecam.

Przystąpiłam do nakładania preparatu prostującego, który przelałam do ceramicznej miseczki i aplikowałam pędzelkiem do farbowania włosów. Ma dość rzadką konsystencję ale dobrze się nakłada i jest wydajny. Na koniec rozczesałam włosy moim TT, by mieć pewność że wszystko rozprowadziłam jak należy. Opary formaldehydu nie były szczególnie uciążliwe. Maseczka i uchylone okno wystarczyły. Suszenie było gorsze. Zajęło mi aż 25 minut, opary były dużo bardziej uciążliwe, gdyby nie to że siedziałam w masce między włączonym wiatrakiem, a otwartym oknem nie dałabym rady. Warto zostawić odrobinę preparatu i w trakcie czekania przed suszeniem dołożyć na końcówki by uniknąć ich spalenia przy prostowaniu. Szczególnie przy włosach zniszczonych, moje końce wchłonęły produkt.

Maska :D

Moje włosy już po wysuszeniu były zupełnie proste, nabrały za to chorej objętości i sterczały jak mietła :D Mimo strachu i wątpliwości nastawiłam prostownicę na 230 stopni i zaczęłam prostować. Z włosów parował śmierdzący i drażniący gaz. Do tego pasma parzyły mnie w dłonie, ramiona i plecy. 


Po tym etapie włosy jak widać były super proste, ale końcówki wyglądały na popalone (na zdjęciu raczej tego nie widać), na całej długości były sztywne i sprawiały wrażenie czymś pokrytych... Przyznam, że zaczęłam się wtedy zastanawiać gdzie ten Blask Brazylii? Ponownie umyłam je tym ich szamponem, osuszyłam i zaczęłam nakładać odżywkę, która jest gęstsza niż preparat prostujący, bardziej żelowa i jeszcze bardziej wydajna. Końcówki aż ociekały odżywką ;) Przez czas oczekiwania nurtowało mnie pytanie jak spłukać 50% odżywki... ja po prostu polałam włosy odrobiną wody i wycisnęłam, spłukałam jej jakieś 25%, ponieważ bałam się że spłuczę za dużo i spalę włosy, a tak to ryzykowałam tylko przylizem. Tutaj suszenie było dużo mniej uciążliwe, ale odżywka na pewno zawiera formaldehyd. Drapało mnie w gardle, więc znów włączyłam wiatrak. Idąc za radą otrzymaną na wizażu tym razem przy prostowaniu pomagałam sobie grzebieniem i było mi dużo łatwiej. 


Pojawił się przyliz i kolor zszedł o jakieś 2 tony, ale liczyłam się z tym. Włosy stały się miękkie i gładkie, ale strasznie się elektryzowały, baby hair sterczały jakby mnie piorun trzasnął.

Po umyciu włosy wyglądają zdecydowanie lepiej. Są trochę ulizane, ale mega błyszczące i proste, bardziej niż po prostownicy. Jestem zachwycona, efekt przerósł moje oczekiwania. Rozdwojone końcówki zostały ukryte, a włosy bez żadnych odżywek wyglądają lepiej niż po maskach :D Jeśli w najbliższym czasie stan włosów nie ulegnie diametralnej zmianie zaopatrzę się w całe butelki. 

Spodziewałam się że wykonanie będzie trudniejsze i bardziej uciążliwe, ale dla mnie jako osoby która od lat sama farbuje włosy nie sprawiło żadnych kłopotów (prócz pierwszego prostowania). Spokojnie wykonałam go sama w przeciągu ciut więcej niż 5 godzin.

Wiem, że zabieg budzi kontrowersje ze względu na zawartość formaldehydu (około 1,5 %), ale moim zdaniem efekt jest warty grzechu. Nie mogę polecić czegoś co może być szkodliwe dla naszego organizmu, ale jeśli wasz włosowy ideał jest podobny jak mój to... same wiecie ;)

sobota, 2 lutego 2013

Aktualizacja z nowym kolorem - Styczeń 13'

Witajcie po długiej przerwie spowodowanej zawirowaniami w życiu zawodowo-prywatnym ;) Mimo, że nie pisałam i nie komentowałam regularnie podczytywałam Wasze wpisy, więc przynajmniej jeśli chodzi o czytanie nie mam gigantycznych zaległości.

Wiecie jak to jest gdy bardzo czegoś chcecie, dążycie do celu, a gdy już go osiągacie dochodzicie do wniosku, że to jednak nie to? Ja mam tak bardzo często... Tak było też z włosami (notabene boję się gdy za 100 lat osiągnę wymarzoną długość zapragnę krótkiej fryzurki :D).

Tak było z moim blondem :( Gdy doszłam do pięknego chłodnego koloru na długości włosów... ale od początku... moje włosy są w kolorze mysiego średniego/ciemnego blondu. Mimo to fatalnie się rozjaśniają. Tylko rozjaśniacz daje im rade, farba rozjaśniająca dopiero po 3 nałożeniu daje przyzwoity kolor. Na dodatek mam mega wrażliwą skórę głowy i silne farby nie dość, że szczypią mnie w głowę to mało tego skóra boli przy dotyku przez około tydzień. Mało tego w jasnych włosach czułam się dziwnie i miałam wrażenie, że wyglądam 'plastikowo'. 

Dlatego, 2 tygodnie temu...

Czemu znienawidzona przez wszystkich Palette? Ponieważ, na rozjaśnianych włosach farba się nie utrzymuje, nie na rękę było mi robić pigmentację, a kolor na 3 mycia mnie nie interesuje. Akurat braku trwałości tej farbie zarzucić nie można, chociaż akurat na moje włosy nie wpływa jakoś destrukcyjnie.


Włosy są troszkę krzywe, ponieważ ciągle je podcinam (sama), a dodatkowo po powrocie z dworu
 - u mnie wczoraj padało, pofalowały się i pozbijały w 'strąki', gdy je rozczesałam padła mi bateria i musiałam iść do pracy, a zależało mi by w aktualizacjach zdjęcia były z pierwszego dnia miesiąca. Nie stosuję ostatnio przyspieszaczy porostu, a mój naturalny to niecały cm na miesiąc plus ciągłe podcinanie sprawiło, że włosy są cały czas tej samej długości. Za to są co raz bardziej gęste :D Pozbyłam się smętnie wiszących 'strąków' po cieniowaniu.

W najbliższym czasie mam w planach spróbować czegoś dość kontrowersyjnego, by zbliżyć moje włosy choć troszkę do ideału :) 

Pozdrawiam i obiecuję pojawiać się regularnie.

piątek, 5 października 2012

Wrześniowa aktualizacja

Wiem, spóźniona ale musicie wybaczyć. Przez ostatnich kilka dni, prócz snu, w domu byłam godzine-dwie dziennie, więc nawet nie było czasu przysiąść do laptopa :(


W porównaniu z poprzednią aktualizacją włosy zyskały na objętości i dużo lepiej się układają. Dlaczego? Wróciłam do silikonów (obecnie moje włosy są bardziej narażone na uszkodzenia mechaniczne) i zaczęłam je suszyć chłodnym nawiewem - zajmuje mi to 20 minut, ale dla włosów jest to zdecydowanie lepsze niż ciepły czy o zgrozo gorący nawiew. Jak widzicie nie warto zupełnie rezygnować ze stylizacji :)

Jakie są moje włosowe plany na październik? Częściej je upinać - rozpuszczone bardziej się niszczą. Muszę w końcu (po 2 miesiącach!) położyć farbę. Mam zamiar również powalczyć o przyrost. Przez ostatni miesiąc włosy niewiele urosły. Może wrócę do drożdży?

A co z końcówkami? Miałam obciąć ale sama nie wiem. Wyglądają co raz lepiej, a mi bardzo zależy na długości. W głowie kołacze mi się szatański pomysł by poczekać z tym do wiosny ;D

Pozdrawiam was kochane
Obiecuję postarać się nadrobić zaległości

piątek, 28 września 2012

Promocje na marki własne w Rossmannie - moje zakupy

Eh, pamiętacie STOP ZAKUPOM? Wiedziałam, że nowa gazetka z Rossmanna mnie zrujnuje.


Skorzystałam z okazji, że mam wole przedpołudnie i zrobiłam rundkę po Rossmanach:
1. Olejek do pielęgnacji ciała dla kobiet w ciąży, oczywiście będę stosować go do włosów. Kusił od dawna, a że była promocja to same wiecie. 9.99 zł
2. Balsam do kąpieli dla kobiet w ciąży, również kupiony z myślą o włosach. Dziewczyny chwalą go sobie do mycia. Znalazłam go dopiero w 4 rossie! To ostatnia butelka w centrum Warszawy, do tego brudna jak ziemia święta ;) Bardzo podoba mi się zapach tych kosmetyków, jeśli kiedyś będę w ciąży i Rossmann nie zdąży ich wycofać to będę ich używać ;) 6.99 zł
3. Odżywka Alterra, kupiłam bo maskę mam całą w zapasie, a szukałam emolientowej odżywki w zastępstwie Isany Babassu. Zresztą nie wiadomo jak długo będzie dostępna ;/ 6.99 zł
4. Odżywka Isana, wzięłam bo po mojej ulubionej białej Isance śladu nie ma. Ta ze wszystkich pozostałych ma najlepszy skład, ale zupełnie nie pachnie :( 3.99 zł
5. Odżywka natychmiastowa Isana jedwab, skład całkiem w porządku. 1.99 zł
6. Odżywka intensywna pielęgnacja o natychmiastowym działaniu Isana, ta ma jeszcze lepszy skład. Kupiłam na próbę, jak się sprawdzą to zrobię zapas. Myślę że na moje włosy jedna tubeczka starczy na 2 aplikacje, warto ją zostawić na dłużej niż minutę (jak zaleca producent) żeby miała szansę zadziałąć. 1.99 zł
7. Kwiatki w H&M 9.99 zł

To raczej nie koniec moich zakupów  z tej gazetki :( Czaję się na inne produkty Isany do włosów, krem z mocznikiem, akcesoria do pielęgnacji stóp... Aha po olejku antycellulitowym nie ma nawet plakietki z ceną. Szansa zdobycia go jest raczej żadna.

Jak pewnie zauważyłyście ostatnio mało piszę. Wzięłam swoje sprawy w swoje ręce! Jestem w trakcie starań o pracę tzn. jestem już w ścisłej trójce na póki co wymarzone stanowisko :) Trzymajcie kciuki żeby mi się udało, bo zaraz lecę na kolejny etap rekrutacji na którym muszę się wykazać. Dodatkowo po 2 latach rozmyśleń podjęłam męską decyzję i idę na prawo jazdy ;D Staram się śledzić wasze wpisy na bieżąco, ale ciężej z czasem na napisanie czegoś własnego. Doba powinna być dłuższa!

Buziaki :*

wtorek, 25 września 2012

Kosmetyki Eveline w Biedronce

Witajcie kochane!
Przynoszę wieści z ostatniej chwili. Gdy byłam na zakupach w biedronce pani wykładała kosmetyki. Są żele pod prysznic z Luksji i AXE, kosmetyki Schwarzkopf i właśnie Eveline. Lakiery, odżywki, błyszczyki, tusze do rzęs, jakieś cienie i chyba płyny micelarne.

Ja oczywiście nie mogłam się zdecydować ;)

 Trochę przekłamane kolory :(

Od lewej:
570 - fuksja, wykończenie kremowe
604 - piękny koralo-różo-pomarańcz, z drobniutkim ledwie dostrzegalnym shimmerkiem, na paznokciach pewnie będzie kremowy
496 - nudziak, wykończenie kremowe
495 - English Rose, wykończenie identyczne jak 604 :)

Jeśli chodzi o inne kolory to był jeszcze szarak, chyba ze 2 odcienie czerwieni i wściekły róż, który odpuściłam, ponieważ mam inne lakiery w tym kolorku. Lakiery mają pojemność 12 ml, nie są testowane na zwierzętach, nie zawierają  toluenu, formaldehydu ftalanu dwubutylu i kamfory. Do tego kosztują po 4.99 zł za sztukę!

Jeśli jesteście zainteresowane polecam się przejść do biedronki. Lakiery znikały w ekspresowym tempie ;)

poniedziałek, 24 września 2012

Moja opinia o szczotce Tangle Teezer Salon Elite

O klasycznej wersji tej szczotki powiedziano wszystko, ale jako że nabyłam wersję ulepszoną zdecydowałam się na napisanie kilku słów, ponieważ ciężko cokolwiek znaleźć na jej temat.


O tej szczotce dowiedziałam się około 2 lata temu z YT, jednak wtedy cena na allegro oscylowała w okolicach 80zł! Dałam sobie spokój i zapomniałam o niej. Chęć posiadania wróciła na początku bieżącego roku, odkryłam że powstała oficjalna strona z dystrybucją na terenie Polski gdzie szczotkę można nabyć za 55zł (przesyłka gratis). Przez ponad pół roku cały czas siedziała w mojej głowie, wiedziałam że kiedyś ją kupię, ale czekałam na bardziej sprzyjający dla mnie finansowo czas.

Przełom nastąpił 2 tygodnie temu. Po imprezie położyłam się spać i nie upięłam włosów. Gdy się obudziłam miałam na głowie jeden wielki kołtun którego nie mogłam się pozbyć przez 3 dni mimo mycia włosów i przesiadywania z odżywkom. Złamałam się. Kliknęłam szczotkę na allegro za 46zł już z przesyłką listem poleconym priorytetowym.

Zdecydowałam się na zakup wersji Salon Elite, ponieważ ma być to ulepszona wersja zwykłej szczotki. Bałam się szoku po rozpakowaniu przesyłki o którym pisały dziewczyny: o mój boże chyba oszalałam, że wydałam na taki badziew 5 dych -.-. Albo, że wygląda jak zgrzebło dla konia.
Co nie zmienia faktu, że gdy mój TŻ ją zobaczył stwierdził, że nie jest warta więcej niż 15zł i że chyba jestem chora. Czy ma rację poniekąd tak.


Moja szczotka jest w kolorze różowym Pink Fizz. Dostępne są również 4 inne wersje kolorystyczne - czarna, błękitna, pomarańczowa i fioletowa, przyznam się, że kompletnie nie mogłam się zdecydować, ponieważ wszystkie wyglądają super. Kolor który wybrałam jest skierowany dla miłośniczek różu - bije po oczach, różowa ściana na jej tle wypada blado, ale absolutnie nie jest tandetna czego się obawiałam.
Wersja Salon Elite wykonana jest porządnie. Bardzo podoba mi się, że plecki na których kładziemy szczotkę są z matowego plastiku - nie będzie się rysować co miało miejsce przy wersji Orginal. Boki standardowo są błyszczące, bardzo efektowne połączenie. Brakuje mi jedynie autografu tego pana :( Sama w sobie jest bardzo lekka, dobrze leży w dłoni i moim odczuciu jest ładniejsza niż poprzedniczka - bardziej elegancka.


Szczotka została specjalnie wyprofilowana by dopasować się do kształtu głowy, starałam się to pokazać na powyższym zdjęciu i faktycznie spełnia swoje zadanie. Jeśli chodzi o samo rozczesywanie włosów to domyślam się, że sprawdza się identycznie jak wersja klasyczna.
Moje kołtuny są bardzo 'trudne', nigdy nie udawało mi się ich rozczesać - zawsze kończyło się to wyrywaniem włosów. TT je rozczesuje, nie bezboleśnie jak większość sugeruje, bo troszkę muszę się namęczyć, ale rozczesuje zamiast wyrywać. Samo czesanie jest szybkie i przyjemne, a włosy bardziej proste i wygładzone - w przypadku czesania na sucho, ja swoich włosów na mokro nie czeszę. Można przy jej użyciu rozprowadzić odżywkę czy olej - tutaj się bardzo polubiłyśmy, czesanie naolejowanych włosów szczotką z włosia to kiepski pomysł. Tangle Teezer jest bardzo prosty w czyszczeniu, więc tego typu problemy nie istnieją. Szczotka pod czas użytkowania wytwarza specyficzny dźwięk - coś jakby szuranie, trzeba się przyzwyczaić.

Jeśli chodzi o cenę to wątpię, żeby wyprodukowanie tej szczotki było droższe niż jakiejkolwiek innej. Przecież to tylko plastik ;) Ale gdybym ją zgubiła bądź gdy moja się zniszczy kupię nową, bo niestety nie ma się co łudzić po rozczesywaniu mega kołtunów ząbki delikatnie się poodkształcały, a mam ją dopiero 2 tygodnie. Po kilku latach pewnie trzeba będzie kupić nową. Mam zamiar zaopatrzyć się w wersję kompaktową by móc mieć ją zawsze przy sobie. Polecam wszystkim skołtunionym ;)

O walorach płynących z regularnego stosowania szczotki przez dłuższy czas np. mniej rozdwajających się końcówek, mniejsze puszenie, większy blask nie mogę się jeszcze wypowiedzieć.

W internecie można często spotkać się z opinią, że ta szczotka ma zmniejszyć wypadanie włosów. Jest to totalny absurd. Jedynie możemy zaobserwować mniejszą ilość włosów na szczotce ze względu na to, że ma ona ich nie wyrywać. Włosy muszą wypadać, zaś przy nadmiernym wypadaniu to czym się czeszemy nie ma niestety żadnego wpływu. Kupując Tangle Teezer należy pamiętać, że za te 50 zł kupujemy szczotkę - bardzo dobrą, ale wciąż tylko szczotkę, a nie lek na całe zło ;)

Przepraszam za jakość zdjęć, ale dysponuję tylko cyfrówką, która w zetknięciu z czymś o tak dziwnym kształcie i kolorze oszalała i przy świetle sztucznym zdjęcia wyszły tak jak widać :(