poniedziałek, 25 lutego 2013

TAG: Moje kosmetyczne dziwactwa i sekrety.


Do zabawy zaprosiła mnie Michasia :)

Jeśli o mnie chodzi to...

1. Czytam składy, dla wielu ludzi (pozdrawiam ochroniarzy w Rossmannie ;) to dziwne i od razu postrzegają mnie jako potencjalną złodziejkę. 

2. Staram się nie popadać w rutynę ;D Obecnie mam otwarte 4 pasty do zębów, 7 żeli pod prysznic, kilkanaście balsamów... Nie wspominając o produktach do pielęgnacji włosów. Lubię mieć wybór.

3. Prowadzę pamiętnik włosowy. Od ponad roku codziennie piszę czego użyłam, co robiłam ze swoimi włosami itp. Pozwala ustalić co się u mnie sprawdza, a co nie. Oraz na jest podstawie jestem w stanie dokładnie określić wydajność danego produktu.

4. Kocham kupować (wszystko, nie tylko kosmetyki) i jeśli się na coś uprę to mogę przejechać całe miasto żeby zaspokoić swoje chciejstwo.

5. Podobają mi się wszystkie kolory włosów i chciałabym je wszystkie mieć na raz ;D Obecnie rozmyślam czy wrócić do blondu, brązu, czerni czy rudości? Haha ;)

Zapraszam do odpowiedzi wszystkich, którzy mają ochotę :)     

     

niedziela, 24 lutego 2013

Włosomaniactwo. Moje przemyślenia.

Zaczęło się niewinnie... przeglądanie wizażowego forum, blogów włosowych, pierwsze próby olejowania, kompletna zmiana pielęgnacji, ale też myślenia. I przepadłam. Już ponad rok z uporem maniaka troszczę się o swoje włosy.


www.9sennik.pl

Jakie widzę zmiany od tego czasu?

- Kupuję świadomie, nie zerkam nawet dla kogo i do czego producent adresuje swój wyrób, obietnice pisane przez speców od marketingu mam głęboko w poważaniu, patrzę jedynie na skład, co pozwala unikać bubli, czyli oszczędzać.

- Objętość, byłam pewna że mam 3 włosy na krzyż i od czasów podstawówki nie były dłuższe niż do ramion, ponieważ sądziłam że taki lichy mysi ogonek do pasa będzie wyglądał żałośnie. Prawda jest taka, że moje włosy są cieniutkie, ale jest ich bardzo dużo, przed Encanto mój kucyk miał około 12 cm grubości. Zawdzięczam to zmianie pielęgnacji i wysypowi baby hair - niektóre z nich mają już około 20 cm!

- Częste mycie skraca życie ;D Skórę głowy należy oczyszczać tak często jak tego potrzebuje. Profesjonalne i drogeryjne szampony z silikonami powodowały u mnie smalec, włosy myłam codziennie, przy moim AZS powodowało to mega suchy skalp i OGROMNE wypadanie. Odpowiednio dobrana pielęgnacja pozwala mi myć głowę raz/ dwa razy w tygodniu!

- Zdrowsze końce, z rozdwajaniem się jeszcze nie uporałam - rozjaśnianie zrobiło swoje. Ale nie znajduję już na ubraniach połamanych włosów, przez prostowanie nawet 3 razy dziennie (wariatka ze mnie, jak mi się coś odkształcało to wyciągałam z torebki (!) prostownice i poprawiałam xD) włosy potwornie się kruszyły i ciągle były tej samej długości.

- Nowa jakość, wcierki, maski i suplementacja sprawiły pojawienie się bejbików. Mało tego nowe włosy ale też i te 'stare' wyrastają zupełnie inne. Grubsze i ciemniejsze. Na dodatek zupełnie nie chcą się rozjaśniać - między innymi dlatego zdecydowałam się na ciemniejszy kolor...

Ale wszystko ma też swoje ciemne strony:

- Moje kosmetyki do pielęgnacji włosów się rozmnażają, zamieszkują obecnie 3 szafki. Wcale nie oszczędzam. Kiedyś miałam jeden, no góra 2 szampony. A teraz? Wstyd mowić ;)

- Organizuję swój czas z myślą o włosach, wszelkie inne zajęcia ustawiam tak by mieć czas na olejowanie i maski. Na szczęście nie robię tego codziennie, ale nawet to kiedy idę na imprezę ustawiam pod plan włosowy ;D

- Męczę otoczenie, np. 'zapachami' stosowanych przeze mnie cudactw, ale i ciągłym gadaniem co muszę kupić, co nowego wyczytałam, co się nie sprawdziło i czego pragnę.


W mojej pracy mam do czynienia z naturalnymi metodami pielęgnacji i zdaję sobie sprawę, że zdaniem przeciętnego obywatela trzeba mieć nierówno pod sufitem żeby nałożyć sobie na włosy olej ;) Jednak to co przez wielu uważane jest za dziwactwo i wariactwo, przynosi niesamowite efekty - włosy są mi wdzięczne. Nie sądzę żeby coś było ze mną nie tak, bo nakładam na włosy dziwne papki czy myje je płynem do higieny intymnej, to tylko metoda pielęgnacji, która nie świadczy o naszym ilorazie inteligencji, ani o tym jakimi jesteśmy ludźmi. Nie warto przejmować się osobami które nawet nie chcą nas zrozumieć.


Jestem bardzo ciekawa jakie zmiany u Was przyniosła świadoma pielęgnacja?



piątek, 22 lutego 2013

Alternatywa dla olejowania, kremowania...

... odżywkowanie? ... maseczkowanie? Nie wiem jak to nazwać ;) Zainspirowało mnie 'kremowanie' jednak nie mam żadnego kremu który nadawałby się do nałożenia na włosy (nawet Nivea!).


Nie wymyśliłam niczego odkrywczego, ale działa cuda. Nigdy nie spotkałam się z takim postępowaniem (albo nikt o tym nie pisze) dlatego chciałabym się podzielić z Wami moim sposobem, ponieważ efekt przerósł moje oczekiwania!

Co zrobiłam? Postanowiłam nałożyć na suche włosy i zostawić na całą noc jakąś maskę bądź odżywkę z super składem ( bez silikonów, z naturalnymi ekstraktami, olejami). Padło na Alterrę z Granatem i Aloesem:



Włosy wręcz piły odżywkę, trochę mi jej zeszło, więc metoda jest średnio wydajna. Upięłam włosy w koczka ślimaka i poszłam spać. Rano na wierzchnich warstwach odżywka była przyschnięta, ale problemów ze zmyciem. Nałożyłam jeszcze lekką odżywkę z silikonem i wysuszyłam włosy suszarką.

Efekt? Włosy miękkie, sypkie, mega nawilżone, zdrowe i dociążone. Nie spodziewałam się takiej zmiany, nie wiem jak wyglądałoby to przy krótszym trzymaniu - u mnie było to 10 h. Jestem zachwycona, powiem nieskromnie, że moje włosy nigdy nie wyglądały lepiej niż dzisiaj! Na zdjęciu są po powrocie z wilgotnego dworu.

Co o tym myślicie? Próbowałyście?

środa, 20 lutego 2013

Zakupy...

... których miałam unikać ;D Przemierzam od kilku dni sklepy w poszukiwaniu żółtej maski Gliss Kura, ale niestety bezskutecznie. Tym sposobem co i rusz w moje łapki wpadają inne łupy.


1. Olejek Alterra. Biegałam za nim latem kiedy był wycofywany, ale jak zwykle miałam pecha. Dorwałam w nowym opakowaniu z beznadziejną pompką. Stare opakowanie z kroplomierzem było dużo wygodniejsze. Stosuję do masaży bańką chińską i na włosy. Cena zwaliła mnie z nóg 23.29 zł. Chyba olejki z Alverde wychodzą taniej? ;D

2. Green Pharmacy Jedwab (?!) w płynie. Producent miał gorszy dzień, inaczej nie umiem sobie wytłumaczyć braku jedwabiu w składzie. Są olejki, silikony i piękny zapach. Ot, serum do zabezpieczania końcówek. W Naturze 5,99 zł.

3. Green Pharmacy Olejek na porost włosów. Szkoda, że opakowanie nie zostało zaopatrzone w kroplomierz... jest identyczne jak np. w oleju kujawskim. Szał dawno minął, a we mnie odezwała się żądza posiadania ;D 7,99 zł


Jako, że żółtej maski nie znalazłam, a kosmetyki Gliss Kura kiedyś bardzo lubiłam, a i składy niczego sobie...

4. Odżywka z Olejem Arganowym i Kokosem oraz typowo jak w GK keratyna. Lekka z silikonami, ale i wartościowa. 8,99 zł

5. Ekspresowe spraye z tej firmy wręcz uwielbiam, w tym oleje zaczynają się już od 4 miejsca w składzie. Jest keratyna, są również silikony. Niby ma zmniejszać rozdwajanie końcówek o 85 %. Zobaczymy. 11,89 zł

6. Bez obaw, to nie do włosów. Żele z Dove należą do moich najulubieńszych. Nowy zapach mnie powalił, a i promocja była. 9,99 zł.


7. Turkusowy Eyeliner z limitowanki Essence. Czarny ze stałej oferty średnio się u mnie sprawdził, chciałam jakiś z Maca, no ale... 10,99 :D

8. Odżywka z TBS. Anwen polecała, mimo że nie lubię bananów i na dodatek mam na nie alergie skusiłam się. Zapach jest obłędny! To mój pierwszy kosmetyk z tego sklepu, myślałam, że wszystko mają w tak samo chorych cenach jak masła do ciała (69zł). Odżywka kosztowała mnie 19 zł :)

Używałyście któregoś z tych produktów? Znacie? Lubicie?

Ale maski nie odpuszczę ;)

niedziela, 17 lutego 2013

Byłam u fryzjera :D

Tak, wiem szok! Wybierałam się ponad pół roku, ale strach przed utratą 'upierzenia' był silniejszy, dlatego kończyło się na niczym...

Kilka dni temu na jakimś serwisie z zakupami grupowymi znalazłam strzyżenie w moim mieście za 25 zł. Kliknęłam i pełna obaw co mnie może spotkać zadzwoniłam i umówiłam się na sobotę (wczoraj).

Zażyczyłam sobie cięcia w kształcie "U", wyrównanie włosów i lekkie skrócenie przodów.


Włosy umyto mi profesjonalnym L'Orealem, tylko nie wiem po co aż 2 razy... później na chwilę pani nałożyła ślicznie pachnącą odżywkę i zawinęła włosy w jednorazowy ręcznik - wieeeelki PLUS! Później popsikała jakąś mgięłką z Aussie (?) i przeszła do cięcia. Kolejny plus, że pani pokazywała ile ma zamiar obciąć i pytała czy ok. Nie podobało mi się że przody cięła brzytwą, dobrze że nie korzystała z degażówek. Na koniec włosy wysuszyła na dużej, okrągłej szczotce.

Muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona. Włosy straciły około 3-4 cm, teraz mają 43 cm, ale są zdrowsze i gęstsze. Przody zostały skrócone o 10 cm, a cała fryzura wreszcie ma kształt.

Jak wam się podoba? :)

piątek, 15 lutego 2013

Suchy Szampon Schauma

Suche szampony robiły furorę jakiś czas temu. Wtedy byłam przeciwniczką tego typu produktów, uważałam że skórę głowy należy oczyszczać tak często jak tego potrzebuje, a przetrzymywanie na siłę takimi produktami to zbrodnia przeciwko naszym włosom. 


Ok, w takim razie co się zmieniło? W zasadzie nic. Stosowanie takie produktu poleciłam mojej mamie, ponieważ ma cienkie i rzadkie włosy, które nawet gdy nie są przetłuszczone następnego dnia po umyciu są bardzo przyklapnięte. Dodatkowo jeśli pojawi się odrost całość wygląda bardzo nieciekawie. 

Mama idąc za radą sięgnęła podczas zakupów w Rossmannie po nowość od Schaumy, która akurat była na promocji (zamiast 12.99 zapłaciła 9.99). Była zachwycona. 

Dlaczego ja sięgnęłam po ten produkt skoro moje włosy ewidentnie nie mają tendencji do przetłuszczania? Głowę myję średnio 2 razy w tygodniu. Niestety gdy śpię włosy tracą objętość i z dnia na dzień przy 'gnieździe' są co raz bardziej przyklapnięte 4 czy 5 dnia wygląda to okropnie i muszę włosy spinać mimo, że ani trochę nie są tłuste. O rozpuszczeniu nie ma mowy. Stwierdziłam, że skoro suchy szampon unosi włosy od nasady może pomóc rozwiązać ten problem. Działa cuda. Jeśli chce żeby moje włosy miały super objętość sięgam po niego. Nie stosuję go częściej niż raz do trzech w miesiącu, ponieważ mój atopowy skalp chyba by tego nie zniósł.

Śmiało mogę go polecić, ponieważ jest tani, łatwo dostępny, świeżo ale delikatnie pachnie, dla mnie to dokładnie 'świeżość bawełny' i ciała jak ma działać. Co najważniejsze nie pozostawia białego osadu na włosach. Po psiknięciu wmasowuję go w skórę głowy i nawet nie ma potrzeby wyczesywania, ponieważ zupełnie nic nie widać, a przecież moje włosy już nie są białe ;)

Szczerze polecam :)  

poniedziałek, 11 lutego 2013

Bad Hair Day :(

W pielęgnacji najważniejszy jest umiar, prawda? Nie wiem jak Wy, ale mi czasem zdarza się o tym zapomnieć czego efekty niestety zazwyczaj nie są zbyt pozytywne... Zaczęło się niewinnie, miałam wczoraj pierwszy w tym roku wolny dzień, więc postanowiłam zrobić moim włosom dzień SPA.



1. Ukręciłam serum olejowe na bazie gluta lnianego, oleju sezamowego, maski z BingoSPA z dodatkiem odżywki z granatem z Alterry, olejku BDFM oraz 5 kroplami pantenolu i keratyny. Pozostawiłam je na około 3 godziny na włosach i spłukałam ciepłą wodą.

2. Dla poprawy koloru po Encanto nałożyłam szamponetkę. Włosy się ociepliły, a zielonkawe refleksy zniknęły.



3. Uznałam, że włosy są wysuszone dlatego zmiksowałam 2 łyżki maski BingoSpa z olejem BDFM oraz Ekstraktem wzmacniającym włosy i nałożyłam pod kompres na 1,5 godziny.

4. Zastosowałam kawowo-lniano-cytrynową płukankę, a na skalp wcierkę na bazie soku z cytryny z 3 kroplami pantenolu i ekstraktu wzmacniającego włosy. Zostawiłam włosy do wyschnięcia.

Niestety przed pójściem spać wciąż były mokre. Zrobiłam koka ślimaka i położyłam się.

Efekt? Siano, siano i jeszcze raz siano. Co mi zaszkodziło? Szczerze mówiąc nie jestem pewna. Moje włosy średnio lubią się z olejem sezamowym, maski z Bingo używałam dopiero 3 raz mimo, że kupiłam ją we wrześniu (klik)... Stan moich włosów nie wskazuje na przeproteinowanie - są miękkie i bardzo długo schły, ani nadmierne nawilżenie - są suche i wyglądają jak mietła. Czyli co? Glut lniany, moje włosy go nie lubią. Powoduje u mnie suche siano, którego nie jestem w stanie opanować. Włosy są obciążone nadmiarem kosmetyków, ale mają objętość dzięki wcierce cytrynowej. Kucyk z 8 cm po Encanto podskoczył do 10cm. Nałożenie tony oleju makadamia i jedwabiu doprowadziło włosy do stanu w którym mogłam wyjść z domu.

O ile wewnętrznie siemię lniane działa na mnie super, o tyle moje włosy zamienia w siano. Jako stylizator, maska, płukanka, dodatek. Nieważne. Moje włosy go nienawidzą! 

Wniosek? Umiar. Oraz trzeba pamiętać o tym, że nie ma kosmetyków i metod idealnych dla wszystkich i próbowanie na siłę 'bo u innych się sprawdza' nie przyniesie nic dobrego. Zresztą to samo było z żelatyną, mam nadzieję, że tym razem się nauczę ;)